Dlaczego zajęłaś się fotografią?
Agnieszka Sejud: Ta fotografia zawsze gdzieś była. Pamiętam przemiany technologiczne i jak pojawiły się pierwsze cyfrówki. Po prostu brałam aparat i chodziłam po dworze, robiłam też sesje koleżankom. Później, jak poszłam na studia, totalnie to porzuciłam, miotałam się z wyborem kierunku, myślałam trochę o architekturze, a wylądowałam na prawie. Po wielu turbulencjach w życiu osobistym, w końcu zadałam sobie pytanie: o co chodzi w moim życiu? Nikt nas niestety nie uczy, że to nasze życie jest dla nas, mamy sprawczość i jakieś opcje do wyboru. Aby zapełnić pustkę, pomyślałam, że muszę coś drastycznie zmienić i pójść jakąś inną drogą, bo inaczej będę się czuła, że mnie nie ma.
W jednym z wywiadów powiedziałaś, że nie poszłaś na studia artystyczne, bo nie miałaś w sobie odwagi.
Wtedy, mając 19 lat, nie czułam się na tyle odważna, bardzo się bałam. W mojej rodzinie i w najbliższym środowisku nikt nie pracuje w zawodzie artysty ani żadnym innym twórczym. Istnieją tylko normalne zawody: produkcja, usługi i biznesy. Nie byłam w stanie sobie tego wyobrazić, że tak mogę żyć – tak jak chcę, na własnych zasadach. Trzeba odpokutować te wszystkie rzeczy, które ktoś ci wbił do głowy. One tam siedzą, ale w sumie są czymś obcym, zbędnym balastem. Na szczęście żyjemy teraz w czasach, że przy dostępie do różnych informacji i komunikatorów można zdziałać naprawdę dużo jednoosobowo. Choć z drugiej strony świat się zmienia na tyle gwałtownie, że to, co obowiązuje w jednym pokoleniu, traci na znaczeniu w następnym. Teraz już się nie boję.
rozmawiała: Beata Bartecka
praca: Agnieszka Sejud Mimesis
Fragment wywiadu, który ukazał się w Magazynie Format.