Jesteśmy w Łodzi na Fotofestiwalu 2017, dwa tygodnie po otwarciu Miesiąca Fotografii w Krakowie, na którym Krzysztof Pijarski był jednym z członków jury konkursu ShowOFF (obok Szymona Rogińskiego, Katarzyny Sagatowskiej i Salvatore’a Vitale), w którym wyróżniono 8 laureatów. Krzysztof sam jest artystą wizualnym działającym w obszarze fotografii, ale jednocześnie jest aktywny jako teoretyk i krytyk, a ostatnio coraz częściej jako kurator (m.in. wystawy Bartka Talagi właśnie na tym Fotofestiwalu). Jest również wykładowcą w Szkole Filmowej w Łodzi
Namówiłeś innych członków jury, by nie prezentować laureatów oddzielnie, tylko przygotować jedną, wspólną wystawę. Dlaczego?
Krzysztof Pijarski: Wydawało się to naturalnym krokiem w ewolucji programu ShowOFF. Z początku najważniejsze było zostać wybranym, a prezentacje projektów odbywały się w przestrzeniach raczej kawiarnianych. Potem w małych przestrzeniach zawłaszczonych na prezentację projektu czy też w małych galeriach. I wreszcie w jednej, wspólnej przestrzeni. Aż się prosiło, by pomyśleć nie tylko o tym, jak zaprezentować każdą pracę z osobna, ale też by podjąć próbę skomunikowania ich ze sobą, wymyślić dynamikę oglądania, doświadczania całości – jako wystawy właśnie. Poza tym też chcieliśmy wynieść coś z tego dla siebie. Dzięki przyjętej przez nas formule – że wspólnie wybieramy wszystkich laureatów, że wreszcie wspólnie przygotowujemy wystawę – naprawdę wiele się nauczyłem od moich kolegów i koleżanek.
W tym roku dostaliście ponad 600 zgłoszeń. Jak wybieraliście fotografów?
To był proces, nie przez aklamację. Każdy wybór musieliśmy przedyskutować, uargumentować przed sobą nawzajem. Mam wrażenie, że dzięki temu nasz wybór jest „gęstszy”, niż gdyby każde z nas wybrało sobie po dwie osoby. Kiedy zaczęliśmy myśleć o zaprezentowaniu grona laureatów na wspólnej wystawie, zdaliśmy sobie sprawę, że te projekty ze sobą „gadają” i dobrze się ze sobą łączą, choć nie myśleliśmy o tym w procesie wyłaniania laureatów. Nie obyło się też bez komplikacji. Choć ShowOFF jest konkursem dla szeroko pojętych debiutantów, zgłosiło się do niego trochę bardzo ciekawych twórców i twórczyń, ale z na tyle bogatym dorobkiem, że nie mogliśmy ich wziąć pod uwagę nie zaburzając całości. To oraz fakt, że w tym roku większość zgłoszeń napłynęła z zagranicy, świadczy o randze konkursu. W naszym wyborze kierowaliśmy się kilkoma imperatywami: po pierwsze, zadbaliśmy o to, by wśród laureatów była równowaga kobiet i mężczyzn; po drugie dość szybko ustaliliśmy, że w tym roku nie wybierzemy projektów dokumentalnych, choć o kilku długo debatowaliśmy.
[…]Fragment wywiadu, który ukazał się w magazynie Portalu O.pl [7.08.2017].
rozmowa: Beata Bartecka, foto: Polina Karpova, Bez tytułu 14-1, z serii 38, 2015 © Polina Karpova. Dzięki uprzejmości artystki (źródło: Miesiąc Fotografii)