– To w sumie jest paradoksalne – mówi Léonie Young o swojej rezydencji – Jadę do innego kraju, czasami na inny kontynent, a potem pokazuję zdjęcia, z których praktycznie nie wynika, gdzie jestem. Teoretycznie mogłabym być jedynie parę kroków od domu. Kiedy pierwszy raz rozmawiam z francuską fotografką, mam to samo poczucie. Siedzimy we wrocławskiej kawiarni, przeglądam jej książkę ze zdjęciami z różnych projektów, wystaw i rezydencji. Patrzę na stos kamieni, spaloną słońcem trawę i ścianę z nijakimi drzwiami. Może to Stany Zjednoczone, może Francja lub Włochy, a może Polska. Wszędzie. Nigdzie. Jednocześnie każdy z tych projektów tworzy charakterystyczną, rozpoznawalną dla całej serii, bardzo przemyślaną narrację.
Searching for the Magic Stone z 2012 to irlandzka, mistyczna opowieść, w której przypatrujemy się wyciosanym kamieniom o różnych kształtach, pozostawionych i czekających na nową (może i magiczną) funkcję. Kamienie są również bohaterem włoskiej serii zatytułowanej Made of Dust z 2013 roku, którą Léonie Young przygotowała wraz z Mathilde Lavenne. Antyczne pozostałości mieszają się ze współczesną potrzebą porządkowania i odrestaurowania tego, co zanika, a także potrzebą stworzenia struktury, kosmicznego porządku, który nada kamieniom ponadczasową narrację. W bardziej ludzką, codzienną strefę i pozornie mniej duchową wkracza jej jeden ze starszych projektów Le terrain de jeu du quotidien z 2008 roku, w którym przygląda się ścianom budynków i drogom usypanym z drobnych kamyczków. Tak jak na poprzednich zdjęciach to, co narzuca się już w pierwszych chwilach, to totalny brak ludzi. Kiedy chcesz mówić o przestrzeni jako pewnego rodzaju tajemnicy, niepewności – próbuje wytłumaczyć swoje podejście Léonie – Kiedy chcesz postawić jakieś pytanie dotyczące krajobrazu, unikasz ludzi, ponieważ ich obecność będzie odwracać uwagę. Cała kompozycja i odbiór zdjęcia byłoby budowane wokół tej postaci.
I w ten sposób cofamy się jeszcze głębiej w przeszłość, kiedy to Léonie ukończyła paryską L’École Nationale Supérieure des Arts Décoratifs. W ramach ostatniego projektu wykonała serię portretów pt. Le point de flottement. To właściwie pierwszy moment, kiedy w fotografiach tej artystki widzę ludzi, którzy są zasadniczym obrazem, nie stanowią jedynie tła dla dymiącego się auta czy kamiennego siedziska. Po chwili jednak wiem, że nie są to klasyczne portrety, które mają oddać charakter osoby, jej emocje czy opowiedzieć część jej życia. To twarze i sylwetki ludzi, którzy są zamyśleni, nieobecni, są “poza sobą”. Są, a jednak ich nie ma.
[…]Fragment tekstu, który ukazał się w książce Léonie Young , wydanej przez BWA Wrocław i La Malterie (Lille, Francja) jako podsumowanie rezydencji w Studio BWA Wrocław i wystawy Pakuj się w galerii Miejsce przy Miejscu.
rozmowa: Beata Bartecka; foto: Léonie Young